Brytyjski kontrwywiad MI5 twierdzi, że liczba działających w Wielkiej Brytanii rosyjskich szpiegów pozostaje tak wysoka, jak w czasach zimnej wojny, i ci agenci odciągają uwagę służb od al-Kaidy.
Od końca zimnej wojny nie nastąpił spadek liczby rosyjskich agentów wywiadu w Wielkiej Brytanii - powiedział dyrektor generalny MI5 Jonathan Evans.
- Mimo zakończenia zimnej wojny ponad dwie dekady temu moje służby wciąż poświęcają środki na obronę Zjednoczonego Królestwa przed próbami szpiegostwa ze strony Rosji, Chin i innych - zaznaczył.
Jak dodał, obce służby wywiadowcze dążą głównie do pozyskania ważnych technologii cywilnych i wojskowych, kradzieży danych wywiadu politycznego i gospodarczego, m.in. podejmując próby ataków na sieci komputerowe.
- To dla mnie wielki zawód, że wciąż muszę poświęcać znaczącą część sprzętu, pieniędzy i ludzi, aby walczyć z tym zagrożeniem - podkreślił Evans.
- To zasoby, które o wiele chętniej wykorzystałbym do zwalczania terroryzmu międzynarodowego, zagrożenia dla całej społeczności międzynarodowej, nie tylko dla Wielkiej Brytanii- dodał.
Jonathan Evans wyliczył, że MI5 wie o co najmniej dwóch tysiącach przebywających na terytorium brytyjskim osób, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa krajowego, gdyż wspierają terroryzm.
- I podejrzewamy, że jest tyle samo, o których nie wiemy - zauważył.
Zwrócił ponadto uwagę, że terroryści prowadzą rekrutację wśród młodzieży i dzieci.
- Radykalizują, indoktrynują i przygotowują młodych, podatnych ludzi do aktów terroru. W tym roku widzieliśmy osoby już w wieku 15 i 16 lat, zaangażowanych w działalność związaną z terroryzmem - powiedział szef MI5.
|